Żywienie Optymalne rozpoczęliśmy kilka lat temu, mój mąż Robert w roku 2002 a ja w 2003, gdy zamieszkaliśmy razem już jako małżeństwo. Robert doznał w 1998 roku udaru słonecznego, wrócił ze studiów do domu rodzinnego a w swojej nowej pracy zauważył, że jeden z kolegów codziennie robi omlet lub jajecznicę w kuchni.
Zaciekawiony sytuacją, zapytał kolegę dlaczego robi omlet z samych żółtek a białka wlewa do słoiczka? Kolega wyjaśnił, że stosuje żywienie optymalne, które w swojej książce opisuje dr Jan Kwaśniewski. Czuje się znakomicie i ma mnóstwo energii, a jest w średnim wieku i zaczęło mu już brakować sił, czuł się coraz gorzej. Robert wrócił do domu, kupił książkę przeczytał ją i zaczął żywienie optymalne. Ja jeszcze przez jakiś czas sceptycznie podchodziłam do tego modelu żywienia, gdyż wydawało mi się, że żywię się w miarę dobrze. Już jako nastolatka zrezygnowałam z cukru prostego i żywiłam się warzywami i mięsem. Sporo wiedziałam o tradycyjnym zdrowym odżywianiu, ale przyznam szczerze, że musiałam się bardzo pilnować, żeby być szczupła. Obecnie cieszymy się z mężem świetnym zdrowiem, naturalnie, szybko i sprawnie urodziłam cztery wspaniałe dziewczynki i równie szybko wróciłam do swojej wagi, która wynosi w tej chwili 69 kg, a mam 180 cm wzrostu. Maż Robert mierzy 182 cm i waży 71 kg.
Jesteśmy rodzicami czterech wspaniałych dziewczynek. Alicja ma 6 lat, Maja 4 lata, Lilia 2 a Julia 6 miesięcy. Każda z nich od poczęcia jest optymalna. Dziewczynki mają nieco niższą masę ciała niż rówieśnicy, zdrowe włosy, paznokcie, zęby oraz rzadko chorują. Są radosne, mają mnóstwo pomysłów i dużo energii, wszędzie ich pełno. Wszystkie nasze córki były karmione mlekiem matki, w od wieku ok. 5-6 miesięcy zaczęły dostawać dodatkowy pokarm, w postaci żółtka jaja kurzego z masłem, omlet, a także zupy na wywarze z kości przetarte z jarzyną lub ziemniakiem. Pomimo zleceń lekarskich nie podawaliśmy im witaminy D3 ani K. Nie było takiej potrzeby. A nawet wyniknęła ciekawa sytuacja, kiedy podczas tradycyjnego szczepienia (podstawowego, z którego korzystam), pediatra prosiła o zmniejszenie zalecanego wcześniej podawania wit.D3 z 2 kropli na 1 kroplę, podczas gdy w rzeczywistości dziecko nie otrzymywało ani jednej kropli tej witaminy. Ze względu na konserwatywne, tradycyjne podejście pediatry do witamin i żywienia, nie poinformowałam, że dziecko nie otrzymuje wit.D3, a zarastanie ciemiączka jest naturalnym procesem wynikające z najlepszego żywienia, jakim jest żywienie optymalne.
Obecnie nasze 3 starsze córki same wybierają na co mają ochotę. Mowa jednak o potrawach optymalnych, zgodnych z proporcjami jakie ustalił dr Kwaśniewski. Dzieci nasze nie znają słodyczy, które są powszechnie dostępne w sklepach. Lubią gorzką czekoladę, orzechy włoskie, nasiona słonecznika i dyni. Gdy mają ochotę na przekąskę, sięgają po placek serowy z boczkiem i serem żółtym, bułeczkę z pestek słoneczników i dyni, suszoną morelę lub ewentualnie świeży owoc (np. truskawki, porzeczki, kiwi).
Śniadania i obiady zjadają z wielkim apetytem. Na śniadanie najczęściej zjadają omlet z żółtek na maśle extra, z łyżeczką dżemu porzeczkowego, czasem jajecznicę, gofra z bitą śmietanką, placki serowe, chlebek biszkoptowy z wątrobianką produkcji dziadka i ogórkiem kiszonym z ogródka babci.
Obiad to często zupa na kościach lub wywarze z nóżek wieprzowych, zmielone w blenderze na krem. Dziewczynki bardzo lubią mięso wieprzowe (karkówkę, boczek, żeberka, kotlety mielone itd), które zjadają z sosem z dodatkiem wywaru kolagenowego i brokuły oraz frytki z ziemniaka lub selera, ogórek kiszony.
Na podwieczorek lubią zjeść budyń kakaowy z kleksem śmietany i kilkoma rodzynkami, ciasto(np.sernik, rogaliki z czekoladą, ciasteczka lub pierniki, które razem robimy i dekorujemy orzechami, rodzynkami czy sezamem).
Chętnie piją czystą wodę, niesłodzoną, piją również sok pomidorowy ze śmietanką 30%, czasem sok z granata rozcieńczony z wodą. Gdy jesteśmy na wakacjach, staramy się wybierać pobyt w pensjonatach z aneksem kuchennym, a gdy jest to niemożliwe, wybieramy ze szwedzkiego stołu to co jest jadalne dla optymalnych, z tym, że zabieramy do stołu swoje masło, którym dotłuszczamy potrawy by zachować proporcje optymalne. Podobnie jest na uroczystościach rodzinnych, na które zabieramy swoje ciasto by dzieci mogły zjeść deser podczas gdy ich kuzynowie zajadają się swoimi “smakołykami”.
Najstarsza Alicja, w tym roku rozpoczęła naukę w szkole podstawowej, pomimo faktu, iż jest najmłodsza w klasie (ur. w grudniu 2005), jest jedną z najlepszych uczennic, z wielką chęcią uczy się, pięknie pisze, ma znakomitą pamięć, lubi ćwiczyć i tańczyć, dlatego również chodzi na balet. Jej wielką pasją jest malowanie, dlatego uczęszcza na kółko plastyczne, które prowadzi jej wychowawczyni. Wygrała już kilka konkursów plastycznych, z czego bardzo się cieszy. W ubiegłym roku chodziła do przedszkola publicznego, a to jest powszechnie znana “wylęgarnia chorób”, a ponieważ był to jej pierwszy rok w przedszkolu, zdarzyło się kilka razy, “przynieść” do domu katar lub kaszel. Choć choroba przenosiła się też na młodsze rodzeństwo, dzieci dość szybko zwalczały te infekcje. Nie przyjmowały antybiotyków. Bardzo ważne jest w czasie jesienno-zimowym nie rezygnować z ruchu na świeżym powietrzu, co dodatkowo uodparnia na choroby.
Obecnie gdy córka chodzi do szkoły, raz miała katar, ale trwał może 2 dni, i na szczęście skończyło się na jednej osobie.
Starsze córki Alicja i Maja uczą się dodatkowo języka angielskiego, zajęcia odbywają się 2 razy w tygodniu. Maja razem z siostra Lilią są pod moją opieką w domu, dbam jednak o to, by codziennie przebywały na świeżym powietrzu przynajmniej godzinę. Dwie młodsze córki (Lilia i Julia) jadą w wózku a starsze idą obok, w ten sposób odbieramy Alicję ze szkoły i chodzimy na plac zabaw, gdy pogoda dopisuje. W niepogodę również spacerujemy, z kolorowymi parasolkami w różowych kaloszkach, deszcz czy śnieg nie jest nam straszny.
Dzięki Żywieniu Optymalnemu nasza rodzinka jest dobrze odżywiona, dlatego zdrowa, wesoła i pełna energii. Doktor Jan Kwaśniewski stworzył formułę, która znakomicie działa a my oraz inne rodziny optymalnie żywiące się, jesteśmy na to niezbitym dowodem.
Pozdrawiamy serdecznie,
Agnieszka i Robert Jeziorni z córkami
Po przeczytaniu tego tekstu napisałam e-maila do Pani Agnieszki z prośbą o systematyczne spisywanie swoich spostrzeżeń na temat rozwoju córek I otrzymałam zaraz pierwszą informację.
Zuzanna Rzepecka
Dopowiem, ze Lilia gdy zobaczy masło na stole to wyjada je, gryzie zębami jak „chleb”, a Maja kocha mięso, kości z zupy zawsze ona najchętniej je obgryza. Alicja natomiast uwielbia żółty ser i omlety. Raz, zdarzyło jej się spróbować „śmieciowych słodyczy” jakie podano im na talerzykach na szkolnym balu… zjadła kilka, nie była co prawda po tym chora, ale powiedziała, że było strasznie słodkie i że więcej tego nie zje. Dziewczynki bardzo lubią sok pomidorowy rozcieńczony z ciepłą wodą i łyżeczką śmietany 30%.Ich nieoptymalne kuzynki (w podobnym wieku) nigdy nie tknęłyby takiego napoju. Wraz z pójściem do szkoły, Alicja jest szybciej głodna, tzn. nie wystarcza jej omlet który rano zjada, do godz. 13 I mówi, że jest bardzo głodna, więc postanowiłam dawać jej, już w październiku dodatkowe „śniadanie”, którym jest placek serowy z masłem i serem żółtym, gofra optymalnego lub bułeczki słonecznikowo-dyniowe z wątrobianką od dziadka. W szkole Ala jest „ponadprzeciętna”. Jest najmłodsza z 6 -latków, a w klasie są również tradycyjni 7- latkowie, i jak już wcześniej pisałam świetnie sobie radzi : jesteśmy z niej bardzo dumni.Kolejne spostrzeżenia będę zapisywać w notatniku, gdy tylko coś ciekawego zauważę, podzielę się informacją.
Agnieszka Jeziorna