Obawa przed spożywaniem więcej niż trzech jaj na tydzień z uwagi na obecność w nich cholesterolu, jest w naszym społeczeństwie mocno rozpowszechniona. Opinie wielu specjalistów medycyny i żywienia często są jednostronne, a czasem wręcz tendencyjne. Przeciwnicy konsumpcji jaj, w oparciu o przestarzałą informację i nie w pełni aktualną wiedzę z tego zakresu, ciągle cierpią na cholesterolofobię , podczas gdy w ciągu ostatnich dwudziestu lat, w wyniku szerokich badań, istniejące kontrowersje ulegały polaryzacji i istotnym zmianom.
Artykuł prof. dr hab. Tadeusza Trziszki – Akademia Rolnicza Wrocław
Okazało się, że zawarty w jajkach cholesterol nie stanowi większego zagrożenia chorobami układu krążenia i nie przyczynia się do arteriosklerozy u osób z normalną funkcją metaboliczną. Wysoka zawartość cholesterolu w żółtku ulegała zmniejszeniu poprzez pracę hodowlaną, w wyniku której udało się ją obniżyć z 270mg (w latach 70) do 210 mg w jednym jajku (obecnie). Dalsze obiżanie, ze względów genetycznych i fizjologicznych, jest już niemożliwe.
Ponadto współczesna wiedza i praktyka zootechniczna pozwala wzbogacać jaja w naturalny sposób – poprzez odpowiednie żywienie niosek, wprowadzając takie substancje jak wielonienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny omega-3 oraz witaminy A i E, a także mikroelementy (w tym: selen, jod, krzem). Są to zatem substancje niezbędne do funkcji życiowych, sprzyjające zachowaniu młodości.
W kontekście powyższych faktów jaja, poza swoją tradycyjną funkcją żywieniową, przejmują funkcję nutraceutyków, tj. żywności leczniczej. Temu zagadnieniu poświęca się wiele badań naukowych, międzynarodowych sympozjów i konferencji. Znawcy żywienia, medycyny i technologii jaj podkreślają ich wysokie walory kulinarne i biologiczne. Ta wiedza w krajach zachodnich już znalazła praktyczne odzwierciedlenie.
Obecnie, np. w USA, Niemczech, Francji bez problemu można kupić tzw. bio-jaja, eko-jaja, jaja naturalnie wzbogacone w witaminy, omega-3, kwsy tłuszczowe, jod. W Polsce poza fachowcami z branży, mało kto słyszał o takich możliwościach, aby jaja przedstawiały wartość leczniczą, będąc jednocześnie wysokiej wartości surowcem spożywczym.
Nasz konserwatyzm nie może trwać długo, bowiem na szczęście zmierzamy do integracji z Unią Europejską, a tam szybko nas tego nauczą. Szkoda, żę nasza zaściankowa wiedza uderza w nas samych, w nasze rodziny, naszych producentów jaj, przemysł żywnościowy.
W Polsce, dość skutecznie, w wyniku rozpętanej cholesterolofobii ograniczono konsumpcję jaj, których spożycie wynosi zaledwie 170 sztuk (przez rok) na mieszkańca, podczas gdy w UE, USA spożywa się ok. 240 sztuk, w Czechach, Brazylii i Meksyku ok. 300, a w Japonii i Izraelu ok. 400 i – o dziwo – jak wynika z powszechnych informacji, zachorowalność w tamtych rejonach na choroby serca i krążęnia nie jest większa niż u nas.
Chyba nadszedł już wreszcie czas na zrewidowanie naszych poglądów i docenienie, jak doskonałym produktem pod wzgelędem biologicznym, zdrowotnym i kulinarnym są jaja.